Niezwykle dystyngowany dżentelmen w swym bladoróżowym surducie i czerwono-czarnym meloniku przechadzając się z wolna po wąskiej, pełnej straganów z obwarzankami uliczce zauważył na swej drodze nadzwyczaj tłustego kota. Zaskoczony widokiem dzikiego zwierza, począł długimi susami poruszać się w kierunku sklepu z garmażerią. Każdy krok wydawał mu się niewyobrażalnie skomplikowany do wykonania. Jego płowe, wytarte nogawki plątały się mu pod nogami. Nagle spostrzegł, iż na jego drodze pojawiła się malutka gżegżòłka. Zauroczony tym zjawiskiem stracił równowagę i runął niczym brzozowa kłoda wprost na utalentowanego wioślarza. Ów sportowiec jest wielce znanym zrobywcą wielu prestiżowych nagród. Dżentelmen podał mu prawicę w przepraszającym geście i ulotnił się. Zdezorientowany sportsmen chwycił kota za ogon w trzech czwartych długości. Grubas wyślizgnął mu się jednak z ręki i także zbiegł.
