Mgły Avalonu, czyli mroczna historia legendarnego Anglika – króla Artura

Geniusz – dlaczego?
„Mgły Avalonu” to książka, którą po prostu trzeba - a przede wszystkim – warto przeczytać. Ta książka to geniusz w najczystszej postaci. Zarazem miłość, oddanie, jak i najzwyklejszy, ale jakże rzadki w świecie, dar pisania. Zazwyczaj trudno jest powiedzieć od razu, czy książka nam się spodoba, czy nie. Czy wryje się w pamięć? I czy pozostanie tam na zawsze? W moim przypadku, gdy tylko zaczęłam czytać tę książkę, tak było. A to wszystko dlatego, że od tej książki nie można się oderwać.

Legenda
Całą swoją osobą wchodzimy w samą legendę, którą tworzono i pleciono przez wieki. „Mgły Avalonu” ukazują nam króla Artura oczami jego żony – Ginewry oraz siostry a zarazem kochanki - Morgiany. Kobiety nieodgadnionej, która tak naprawdę do końca taką pozostanie, nawet jak skończy się ta powieść. Kobiety, która zapragnęła, by magia pozostała na zawsze, by nie ukorzyła się pod naporem chrześcijaństwa. Może ostatniej, pochodzącej z czarownego ludu, noszącej w sobie magię wyspy i tej, która pozostaje zagadką do końca. Słodkie mgły wyspy Avalon... usuwacie się powoli w cień, pod naporem chrześcijaństwa, ale czy na zawsze? Może uda się ocalić choć odrobinę waszej magii?

Morgiana le Fay
”Mgły Avalonu” to historia przedstawiona oczami kobiety, nazywanej morderczynią, wiedźmą, a czasem i nawet lubieżnicą. Jaka jest naprawdę Morgiana, musicie dowiedzieć się sami. Dla mnie, jest ona i pozostanie tajemnicą, ale to moje zdanie – osoby z poza czarownego ludu, której nie dane będzie poznać sekrety dla ludzi o różnych stopniach wtajemniczenia. J

Marion Zimmer Bradley - autorka
- wspaniale, lekko pisze, tworząc obrazy pełne uczuć i barw. Dzięki niej nawet głupia historia staje się diamentem. „Mgły Avalonu” doskonale nadają się na wakacje (czy ferie zimowe) , gdy możemy na chwilę odetchnąć i odciąć się od świata. Zatopić w tę magiczną historię, która jednocześnie wydaje się tak... prawdziwa?

Z tej samej półki
Warto też sięgnąć po jeszcze jedną pozycję tej samej autorki - której zrecenzowania także nie omieszkam się pominąć - pt.: „Pani Avalonu”. Jednak co, gdy poczujemy smutek, że mgły Avalonu dla nas się skończyły? Wydaje nam się, że Wyspy Brytyjskie opadły z magii dawno i nie odnajdziemy już tam tych mgieł ... Jednak zawsze możemy wrócić do książki, która nie zniknie... z naszych półek.

Nadzieje
Ta książka z pewnością się Wam spodoba. Została okrzyknięta światowym bestsellerem już jakiś czas temu, jednak jej wartość wciąż rośnie. Może ktoś z Was kiedyś udowodni czy któraś z postaci, umieszczanych w angielskich legendach arturiańskich, naprawdę istniała.

Dodaj swoją odpowiedź