Konrad Wallenrod jako litewski Prometeusz, krzyżacki zdrajca i romantyczny idealista. Przedstaw swoją ocenę postawy etycznej bohatera powieści poetyckiej A. Mickiewicza.

Człowiek od zwierząt różni się między innymi tym, że potrafi odróżnić dobro od złą i ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Jednak ani dobro ani zło nie są cechami obiektywnymi, oceniamy je zawsze swoją miarą, która jest subiektywna, chociażby dlatego że odnosimy to i porównujemy do swojej osoby i doświadczeń jakie mamy. O tym czy dane postępowanie jest dobre czy nie decyduje fakt, czy jest uznawany przez społeczeństwo jako pozytywne czy jako negatywne. Jest to jawny przejaw naszego ludzkiego konformizmu. Jednak ułomnością ludzką jest omylność, która sprawia, że nie zawsze potrafimy odpowiednio ocenić i oddzielić dobro od zła, w związku z tym werdykty jakie wydajemy są subiektywne i nie zawsze sprawiedliwe. W poszukiwaniu tego co najlepsze dla nas samych, gubimy cel i nie zauważamy, że to czego pragniemy jest gdzie indziej a to co robimy może krzywdzić innych. Nigdy właściwie nie zdarzyło się jeszcze, aby ktoś nawet próbując zrobić coś dobrego, przy okazji nie wywołał choć minimalnej ilości zła. Taką właśnie osobą był Walter Von Stadion Alf, którego Adam Mickiewicz stworzył w swojej powieści poetyckiej pod tytułem "Konrad Wallenrod" i uczynił jej głównym bohaterem.

Jako maksymę do swojego dzieła Mickiewicz wybrał cytat z „Księcia” Macchiavelliego: „Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia - trzeba być lisem i lwem” Nasz narodowy wieszcz chciał zwrócić uwagę rodaków na możliwe sposoby walki z zaborcami, ponieważ utwór został opublikowany, kiedy to Polska była pod zaborami. Walter musiał w swoim życiu wybierać pomiędzy lojalnością wobec ufających mu towarzyszy a miłością do ojczyzny i swojej żony Aldony, pomiędzy rycerskim honorem a skuteczną pomocą ojczystemu krajowi. Czy postąpił słusznie? Postaram się przedstawić jego trudne decyzje oraz okoliczności ich podjęcia a także ocenić głównego bohatera. Aby osiągnąć swoje korzyści Walter zdecydował się na zbaczenie z drogi prawej i sprawiedliwej, i kroczyć drogą zdrady i podstępu. Nie były to jednak pobudki, dzięki, którym on mógłby coś zyskać, zyskać mogła tylko jego ojczyzna.

Jako pięcioletni chłopiec Walter Von Stadion Alf został porwany w trakcie napadu Krzyżaków na małe litewskie miasteczko, w którym mieszkał. Krzyżacy porwali go tuż po tym, jak zginęła jego rodzina. Nadano mu niemieckie imię Alf i wychowywano na dworze mistrza krzyżackiego Winrycha, który traktował go jak syna. Poznał tam starego Halbana, który był litewskim pieśniarzem i też został kiedyś porwany przez Krzyżaków. To on uświadomił chłopcu kim jest i rozpalił w nim miłość do prawdziwej ojczyzny oraz nienawiść do Krzyżaków. Młody chłopak postanowił wykorzystać sytuację i podczas kolejnej potyczki przeszedł razem z Halbanem na stronę litewską. Na Litwie dotarł do dworu księcia Kiejstuta i ożenił się z jego córką Aldoną. Razem z Kiejstutem walczył przeciwko Krzyżakom, jednak ich walka była bezskuteczna, ponieważ zakon zajmował kolejne litewskie ziemie. Alf zrozumiał, że jedyny sposób na pokonanie krzyżackiej potęgi to użycie podstępu. Jednak honorowy kodeks rycerski nakazywał walkę otwartą i czystą. I tutaj mamy pierwszy dylemat: ważniejszy jest własny honor czy dobro Ojczyzny? Alf zdaje sobie sprawę, że nie ma wyjścia, bo jeżeli Litwini będą walczyć z Krzyżakami, to zostaną otwarcie przez nich w krótkim czasie podbici. Musi podjąć trudną decyzję, czy warto poświęcić własne szczęście rodzinne, honor i wszystkie dotychczasowe zasady moralne na rzecz ratowania swojego kraju. Wrócił do Krzyżaków razem ze swoim mentorem Halbanem. Tam został giermkiem Konrada Wallenroda, gdy Konrad zginął, Alf podszył się pod niego, aby doprowadzić swój plan do końca. Już jako Konrad zdobywa wielką sławę w Hiszpanii jako rycerz. Następnie wraca do Malborka, gdzie zostaje mianowany Wielkim Mistrzem. Teraz nie ma już żadnych przeszkód do realizacji jego planu. Na czele krzyżackich wojsk wyrusza w wielką wyprawę wojenną na Litwę. Zakonne wojska ponoszą druzgocącą klęskę, z której nie są w stanie się podnieść. Konrad zostaje zdemaskowany jako zabójca i zdrajca. Nie mogąc znieść niezrozumienia dla swojego postępowania, popełnia samobójstwo.

Walter Von Stadion Alf był rycerzem i w swoim zachowaniu kierował się zawsze honorem oraz zasadą czystej i otwartej walki. Stale poszukiwał sprawiedliwości i prawdy, mając na celu czynienie dobra. Jako honorowy rycerz wywiązywał się ze swoich obietnic i dotrzymywał danego słowa. To był człowiek, który ponad wszystko na świecie przedkładał honor, rycerskość i patriotyzm. Mickiewicz stworzył niezwykle barwną i interesującą postać, pokazując jednocześnie do czego może być zdolny człowiek w obronie najwyższych wartości i jakie dylematy moralne są naszym udziałem, bo przecież to dzieło nie straciło na swojej aktualności i nadal możemy przytoczyć podobne przykłady wewnętrznych konfliktów toczących się w naszych umysłach. Konrad kochał swoją ojczyznę i był w stanie poświecić dla jej dobra wszystko co miał włącznie ze swoim życiem. Częste porażki jakie odnosili Litwini w walkach z Krzyżakami przysparzały mu wielu zmartwień. I jak się później okazało, były one bezpośrednią przyczyną, dla której Walter postanowił zerwać ze swoimi dotychczasowymi życiowymi dogmatami i za wszelką cenę pomóc ukochanej ojczyźnie. Aby osiągnąć swój cel, opracował plan, który był podszyty podstępem, bo wiedział że walką wręcz z zakonem nic nie osiągnie. Istotą planu było zaatakowanie przeciwnika od tyłu, a celem zadanie mu śmiertelnej rany. Podszywając się pod prawdziwego Konrada Wallenroda, wdarł się w łaski Krzyżaków, a potem został Wielkim Mistrzem. To wszystko sprawiło, że dokończenie realizacji jego planu, było już prostsze niż przedtem. Jak postanowił, tak zrobił i zaczął od tego, że wpędził wojsko krzyżackie w pułapkę zastawioną przez Litwinów. Krzyżacy ponieśli tak dużą porażkę, że nigdy już nie zdołali odbudować sił i ponowić ataku na Litwę. Ten czyn był całkowicie zgodny z patriotycznymi przekonaniami bohatera, ale nie należał do tych, które można by nazwać rycerskimi według ówcześnie panującego etosu. Rodzi się pytanie: czy czyn tego Litwina był czynem wzorowego patrioty czy żądnego zemsty za dawne i obecne krzywdy maniaka ?

Walter to trzeźwo myślący i inteligentny człowiek, który zdał sobie sprawę, że w otwartej walce może jedynie zginąć, zmarnować swoje życie nic nie zyskując. Wiedział, że Litwinom nigdy nie uda się pokonać najeźdźcy, jeśli oprócz działań czysto militarnych nie zaczną stosować podstępów i forteli. Walter wiedział też, że sam nie zdoła nawet „zranić” wielkiego i potężnego zakonu i właśnie to skłoniło go do użycia podstępu wobec Krzyżaków. Dobrze przemyślany fortel, mógł się okazać kluczem do zwycięstwa. Jego plany były niezwykle misterne i odniosły zamierzony skutek. Jednak lata spędzone z wrogiem wywołały w nim wielką pustkę. Najpierw jego psychikę zniszczyły wyrzuty sumienia, a potem własne poczucie litewskiego pochodzenia. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że popadł w pewien typ obłędu. Mimo to uważam, że postąpił właściwie i niezwykle trzeźwo. Nie mogę, co prawda wiedzieć, o czym myślał bohater, ale mogę się domyślać, że jedyną rzeczą, jaka trzymała go przy życiu była świadomość tego, że robi dobrze – wiedział, że w ten sposób uratuje setki swoich rodaków.

Obserwując całą sprawę z drugiej strony, zastanawiam się jak można mówić o zdradzie wobec kogoś, kogo się nie kocha ani nie szanuje? Patrząc na skale skrajności, widzę że Walter nikogo nie zdradził, a jedynie zastosował podstęp – sztuczkę, która umożliwiła mu osiągnięcie upragnionego celu. Pozostaje już jedynie niezwykle bolesna kwestia zniszczonej rycerskości i utraconego honoru. W tej materii wiadomo jedno: Walter złamał wszystkie powszechnie znane przykazania, które powinien posiadać rycerz. Kwestia honoru i godności rycerskiej to osobisty dylemat każdego z nas. Chociaż my nie używamy już określenia „rycerz”, to wartości z dawnych czasów są w naszych umysłach i przekazujemy je dalszym pokoleniom wierząc, że będą czynić dobro. Inną kwestią jest jak czuł się bohater wiedząc, że w oczach innych utracił swoje dawne cnoty? Sądzę, że podczas planowania podstępu nie zastanawiał się nad tym co powiedzą inni, ale o ludziach, rodzinach, dzieciach i kobietach, którzy żyją na Litwie w strachu i wiecznym zagrożeniu.

Po trupach do celu podążał Walter, niszcząc przy tym jednocześnie to co najpiękniejsze i najważniejsze czyli: zasady. Jego czyn pokazał jak bardzo skuteczny może być podstęp. Sądzę, że Walter miał równie duży wpływ na słuchające opowieści o nim pokolenia, jak stary wajdelota przekazujący mądrości życiowe. Jednak czy wpływ ten był negatywny czy może pozytywny tego nie wiem i raczej pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Każdy musi sobie na to zagadnienie sam odpowiedzieć według swojej własnej, ustalonej już drogi życiowej. Ale z drugiej strony najważniejszy jest przecież wynik, a nie droga, jaką trzeba przejść, aby go osiągnąć, bo cel uświęca środki.

Podsumowując chciałbym tylko wspomnieć o wątku tego dzieła, o którym właściwie się nie mówi, gdyż został przesłonięty wątkiem patriotycznej walki. O miłości, którą Walter utracił, miłości swojej żony Aldony, która przez wszystkie te lata budowała jego osobowość i o tej samej miłości, która przez te lata ją niszczyła. Pomimo postawy jaką wykazał w walce o dobro ojczyzny, był wrażliwym i uczuciowym człowiekiem. Wiecznie bił się z myślami, wiecznie musiał walczyć z samym sobą. W trakcie długiej i bolesnej krucjaty popełnił wiele czynów, których słuszności nie zawsze był pewien. Wystarczy jednak spojrzeć na niego jak na zwykłego człowieka, który myśli, w jaki sposób osiągnąć cel. Owszem nie można do wszystkiego dążyć biegnąc po trupach, ale nie można też przeginać w żadnym kierunku i poświęcać ludzi w imię nieskutecznej walki. Honor i rycerskie dogmaty nie mogą nam przesłonić naszego celu, jaki musi zostać osiągnięty nie dla dobra walczących ale dla dobra tych dla których się walczy. Najważniejsze jest to czy sami jesteśmy pewni, co do słuszności swoich czynów i czy nasze plany są zgodne z naszym sumieniem. Walter był wojownikiem, dla którego największym wrogiem nie byli Krzyżacy ale on sam. Dlatego też uważam, że Walter Von Stadion Alf vel Konrad Wallenrod nie stracił swojego honoru, nie stracił też swojego rycerskiego „ja”, po prostu nie pokonał swojego największego wroga – siebie.

Dodaj swoją odpowiedź