Analiza i interpretacja utworu Jana Kasprowicza pt. "Krzak dzikiej róży".
Podobnie jak pozostałe wielkie utwory okresu Młodej Polski, również cykl czterech sonetów autorstwa Jana Kasprowicza pt. „Krzak dzikiej róży” posiada bardzo wiele możliwości interpretacji. Cykl ten to typowy przykład poezji symbolistycznej, szczególnie propagowanej właśnie przez młodopolskich twórców. Symbolizm to kierunek w literaturze, który odwracając się od realizmu, dążył do wyrażenia właśnie za pomocą symboli prawd ogólnych, odczutych intuicyjnie i emocjonalnie. Jego zwolennikiem stał się także Kasprowicz. „Krzak dzikiej róży” to moment zwrotny w jego twórczości. Odszedł on od problemów społecznych a zagłębił się w problematykę filozoficzną, a nawet metafizyczną. W ten sposób dołączył do grona poetów modernistycznych.
Utwór ów jest doskonałym dowodem zmiany światopoglądowej w życiu jego autora. Występujący między innymi w cyklu sonetów pt. „Z chałupy” naturalizm zastąpiony został przez impresjonizm. Poeta pragnie ukazać nam ulotność chwili, jej piękno. W tym celu posługuje się w sposób niesłychanie sprawny barwą, grą światła, siłą wyobraźni. Barwne epitety np. „pawiookie stawy”, róży pąs krwawy” czy „pas srebrnolity” poruszają wyobraźnię odbiorcy, sprawiają, że jest on w stanie ujrzeć piękno tatrzańskiej przyrody i pragnie spędzić w jej otoczeniu choć małą chwilkę. Utwór składa się z czterech sonetów, z których każdy przedstawia to samo miejsce o różnych porach dnia. Sytuacja liryczna pierwszego utworu ma miejsce o poranku. Jest niesłychanie cicho, „stawy drzemią”, „o liście wiatr nie trąca”, nie nagrzana jeszcze słońcem ściana skalna jest zimna i nieprzyjazna. Za pomocą barwnych plam „maluje” poeta obraz tatrzańskiego krajobrazu, wszystkie barwy, z wyjątkiem „krwawego pąsu róży”, są niezdecydowane, przytłumione, pastelowe. Wśród tej przyrody, wśród nieprzebytych „kosodrzewiny wężowisk” i „bujnych traw” rośnie pęd róży. Za pomocą kontrastu z otaczającą go przyrodą autor ukazuje kruchość i delikatność słabego i bezbronnego pędu. Przyroda ta przytłacza kwiat i sprawia, że staje się on „senny, zadumany, samotny” i w poczuciu bezradności i niebezpieczeństwa tuli się do ściany z nadzieją, że dzięki temu ma szansę na przeżycie. Obok pędu leży próchniejąca limba, rażona piorunem, „zwalona tchnieniem burzy”. Kontrast między potężnym drzewem, powalonym jednak przez burzę, a różą potęguje jej słabość, lecz jednocześnie ukazuje ogromną wewnętrzną siłę, która w niej tkwi i chęć przeżycia, której być może zabrakło limbie. Za pomocą symboli poeta ukazuje różne postawy ludzkie – nawet najsilniejszy człowiek może zostać pokonanym, najsłabsza zaś istota może zwyciężyć, jeśli tylko posiada wolę przeżycia. Bardzo ważnym elementem pierwszego z sonetów jest burza, która przeszła nad Tatrami uśmiercając limbę, a oszczędzając pęd róży. Jest to ogromna siła natury, przed którą nie ma ucieczki, która budzi niemoc i bezradność. Zabiera wszystko co stanie na jej drodze nie szczędząc nawet najsilniejszych. Jest okrutna i bezlitosna. Lecz nawet po najcięższej burzy przychodzi spokój, ukojenie, powietrze staje się oczyszczone, zdajemy sobie sprawę, że świat po przejściu tego żywiołu jest jeszcze piękniejszy, gdyż każde, nawet najbardziej bolesne doświadczenie w życiu czyni nas silniejszymi i bardziej odpornymi na nieszczęścia i niepowodzenia. W tym celu użył poeta wyrażenia oksymoronicznego „tchnienie burzy” – każda burza, nawet najcięższa kiedyś musi przeminąć, a po niej zawsze nadchodzi piękny dzień.
Sonet II to obraz Tatr w południe. Staje się coraz jaśniej, słońce znajduje się w zenicie, „w niebieskim lśni krysztale, światłością stały się granity”. W tym utworze poeta posłużył się bardzo wyraźną synestezją – tekst oddziaływuje na wszystkie zmysły odbiorcy – na wzrok za pomocą wspomnianej wcześniej gry świateł, na słuch – „szumna siklawa”, „wzdychania, żale”, a nawet na dotyk – „do ścian się tuli”. Aby umożliwić czytelnikom identyfikowanie się z pędem róży wielokrotnie użył Kasprowicz personifikacji, kwiat nabiera ludzkich, bardzo bliskich nam cech – ze strachu przed burzą tuli się do zimnej i nieprzyjaznej mu ściany skalnej, boi się wychylić, jest mały i bezbronny. Sonet ten jest doskonałym dowodem wszechobecności impresjonizmu – to opis krótkiej, przemijającej chwili. Za pomocą odpowiednich słów udało się poecie uchwycić hołubiony przez impresjonistów moment, nawet tak krótki, jakim jest błysk promieni słońca odbijających się od wód jeziora, od „niebieskiego kryształu”.
Wraz z upływem dnia budzi się do życia cała przyroda, wyłaniają się górskie zwierzęta, staje się coraz głośniej, wzmaga się ruch – „stado kozic się rozprzestrzenia, ptak łakomy rozwija skrzydeł swych ogromy”. Zewsząd słychać jęki, wzdychania, co potęguje w bezradnym pędzie róży poczucie bezradności, ze strachu przed zwierzętami, a także przed własną wyobraźnią chowa się coraz głębiej, pragnie uniknąć śmierci, która może go z ich strony spotkać, wtula się „między zielska i wykroty”. Jest mały, bezbronny i świadomy zewsząd czyhających na niego niebezpieczeństw, o których nie daje mu zapomnieć „na wznak rzucona świstem burzy” limba. Dzień zaczyna chylić się ku zachodowi, co wnosi atmosferę tajemniczości, niepewności, grozę budzą niezidentyfikowane, płynące „jakby nie z tego świata dźwięki”.
Nadchodzi wieczór, odgłosy lasu wzmagają się i budzą atmosferę niemal przerażenia, „w dali echowe słychać grania”, które płyną po rosie. Niebo zmienia swoją barwę, przyroda zaczyna szykować się do snu, robi się coraz ciszej. Opis usypiającego dnia jest niezwykle plastyczny i działa na wyobraźnię czytelnika, wnikliwa jego lektura pozwala na znalezienie się w tym tajemniczym miejscu, które o każdej porze dnia jest tak samo piękne. Pęd róży zachwyca nawet większą niż za dnia urodą, na jego kwiecie błyszczy kropla wieczornej rosy. Powiew wiatru, słabszy i cichszy niż za dnia strąca te krople na gałęzie leżącej nieopodal limby... Nadchodzi noc...
Utwór pt. „Krzak dzikiej róży” to arcydzieło poezji młodopolskiej. Pisząc go Kasprowicz wykazał się ogromnym kunsztem literackim, umiejętnością pochwycenia i ukazania czegoś tak ulotnego, jak chwila, ułamek sekundy, który często zostaje przez nas niezauważony, a podczas którego może wydarzyć się tak wiele...