O tym, jak młodzież walczyła z rusyfikacją – recenzja filmu „Syzyfowe prace”.
W ubiegłym roku razem z klasą byliśmy w kinie na filmie pt. „Syzyfowe prace”, a kilka tygodni temu obejrzeliśmy go w szkole raz jeszcze, na lekcji języka polskiego
Film nakręcono na podstawie powieści Stefana Żeromskiego. Jest to nietypowa opowieść o losach polskiej młodzieży w drugiej połowie XIX w., która walczyła z rusyfikacją. Akcja głównie toczy się w gimnazjum w Klerykowie. Przedstawiona jest jedna klasa, w której uczy się główny bohater – Marcin Borowicz (w tej roli Łukasz Garlicki) także Andrzej Radek (Bartek Kasprzykowski) i Bernard Sieger (Tomasz Piątkowski). Ważną rolę w życiu Borowicza odegrała Biruta (w tą postać wcieliła się Alicja Bachleda-Curuś). Akcja filmu była bardzo żywa, co stanowiło ważny element tej adaptacji filmowej.
Najbardziej utkwiła mi w pamięci recytacja „Reduty Ordona” przez Zygiera. W tamtych czasach utwory romantyków były zakazane, a ten utwór w szczególności, ponieważ obrażał cara. Deklamacja utworu Mickiewicza się punktem zwrotnym w rozwoju wydarzeń. W uczniach obudził się duch patriotyzmu i miłość do ojczyzny skrywana przez zaborcami... Tomasz Piątkowski recytował „Redutę” dobitnie, wyraziście i przekonywująco.
Aktorzy grali dobrze, aczkolwiek nie rewelacyjnie. Najbardziej podobała mi się gra wyżej wymienionego (Zygiera). Obsada filmu nie była zbyt znana, dla wielu aktorów był to debiut lub pierwszy znaczący występ. Warto zwrócić uwagę na charakteryzację rosyjskich nauczycieli (Kostriulew). Byli łudząco podobni do podobizn carów i innych postaci z portretów, które zdobiły ściany w szkole. Na uznanie zasługuje znakomicie dopasowana muzyka. Zachwycała też scenografia, a w szczególności kontrast między surowymi wnętrzami klas i korytarzy, a bogato ozdobionymi pomieszczeniami, w których urzędowała dyrekcja szkoły.
Film wyreżyserował Paweł Komorowski. Nigdy nie oglądałam innych jego filmów, ale gdyby była taka możliwość, to z chęcią bym to zrobiła. „Syzyfowe prace” są przeznaczone dla uczniów, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o postawie zaborców wobec Polaków. Myślę, że film jest godny polecenia, tym, którzy chcieliby poznać realia walki z rusyfikacją. Jest to dość trudny film i żeby go zrozumieć, trzeba się skupić.
W porównaniu z dziełem literackim ekranizacja jest wierna pierwowzorowi i pomaga uzmysłowić sobie, jak trudne były czasy, gdy Polska nie istniała na mapach. Podsumowując: film podobał mi się, ale dopiero wtedy, gdy zobaczyłam go po raz drugi.