Padał deszcz, była 15:00 po południu. Pustą drogą szedł samotny chłopiec. Pogoda pogarszała się z chwili na chwilę. 10 minut później nie było widac nic na odległoś 5 cm.Wtedy to właśnie biedaczek poślizgnął się na leżacej samotnie skórce od banana. Obolały i zziębnięty pozbierał się i ruszył dalej. Nie minęły 3 minuty, gry znów upadł. To nie możliwe krzyknął. Ręka mu krwawiła, ale zdawał sobie, że musi już isc do domu, bo mama czeka z obiadem, wstał i ... runął. 3 skórka od banana ukazała się jego oczom. Za to deszcz jakby przestał pada. Chłopiec rozejrzał się i dostrzegł, że cała ulica zawalona jest skórkami od banana. Niedowierzając rozejrzał się dookoła. Po chwili dostrzegł malca kryjącego się na starym przystanku autobusowym. Pobiegł tam z zamiarem zapytania się, o co chodzi. Gdy malec zobaczył tego dryblasa zaczął trząśc się jak osika. "Nie zrobię Ci krzywdy, chcę tylko wiedzie, czy wiesz skąd wzięły się te skórki"-odrzekł młodzieniec. Mieliśmy dzisiaj w szole dzień banana. Odparł uspokojony male.
Tomek wstał dziś lewą nogą, cały poranek miał zły humor. Idąc do szkoły spotkał Zosie która była jego najlepszą przyjaciółką. Z dziewczyną chodził do jednej klasy, bardzo lubili jeść przed zajęciami pączki z marmoladą. Dzień w szkole zaczęli od lekcji matematyki a na niej Tomek dowiedział się o jedynce z równań. Dzień zamienił się w koszmar gdy dowiedział się o dwójce z języka polskiego i jedynce z historii. Chłopiec idąc do domu poślizgnął się na skórce od banana. Tomek upadając uderzył się o chodnik stłukł łokieć i uderzył się w głowę. Całe zdarzenie zauważyła pani Ania sąsiadka z piętra wyżej. Pani Ania zadzwoniła na pogotowie ,a tam chłopak spotkał swoją mamę i Zosie. Całe południe Tomek z najbliższymi spędził na pogotowi, prześwietlenie jego głowy nic nie wykazało. Z pogotowia wyszedł bardzo zmęczony i nie miał już sił na odrobienie zadań. Kolejne dni Tomek spędził w domu.