napiszcie mi prosze długie opowiadanie na temat całym zyciu mojego taty i  córki  

napiszcie mi prosze długie opowiadanie na temat całym zyciu mojego taty i  córki  
Odpowiedź

Mój tata jest dla mnie wzorem do naśladowania. Przede wszystkim dlatego, że urodził się w biednej rodzinie i musiał od najmłodszych lat pomagać rodzicom.  Jako jedyny z rodzeństwa chodził do szkoły, ponieważ dziadkowie chcieli, aby on mógł coś osiągnąć w życiu. Nie mogli go jednak wspomóc finansowo, dlatego tata imał się różnych zajęć, aby tylko mieć pieniądze na jedzenie i przyzwoite ubranie. Często też oddawał swoim rodzicom pieniądze, aby mogli też kupić coś młodszym dzieciom. Po zebraniu pewnej sumki wyjechał do gimnazjum w (tu wpisz jakie miasto). Kiedy tam uczęszczał (miał wtedy 15) lat, okazało się, że dziadek miał wypadek w lesie. Przygniotło go drzewo i zginał na miejscu. Tata był zmuszony wtedy wrócić i zająć się rodziną. Udało mu się odbudować gospodarstwo i wzbogacić się, gdyż kup[ił traktor za uskładane pieniądze i obrabiał pola innych ludzi. Nadszedł pobór do wojska i tata został zabrany. Okazało się, że świetnie sprawdzał się w roli żołnierza, dlatego zaproponowano mu pozostanie. Tata się zgodził. Podczas patrolu na mieście spotkał mamę, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia.  Trzeba było jednak dwóch lat, aby w końcu przyjęła oświadczyny. Ich życie nie było usłane różami. Tata ciągle był w pracy, ale ten trud się opłacał, ponieważ został majorem i jego zarobki znacznie wzrosły. Mógł wtedy z mamą wyprowadzić się na przedmieścia i wybudować dom, w którym mieszkają do dzisiaj. Dowódcy cenili go bardzo, dlatego też został wysyłany na różne misje. Teraz jest w Afganistanie, dowodzi w jednej z baz. Nie widzieliśmy go od 4 lat, jednak często wysyłamy sobie listy i dzwonimy. Bardzo za nim tęsknię...   Moja córeczka urodziła się 25.06.2009r. Była taka piękna... razem z mężem byliśmy pewni, że będziemy się nią opiekować i wspierać aż do śmierci. Przez lata rosła w oczach, dojrzewała. Bardzo się nią cieszyliśmy, bylismy z niej dumni. Wszyscy ją chwalili za to, że była zawsze bardzo miła i grzeczna. Często wychodziliśmy na spacery. Kiedyś jednak los przerwał naszą sielankę... Kiedyś dzieci z przedszkola bawiły się razem z wychowawczynią na dworze. Piłka wypadła za drogę. Nasza córka miała po nią wyjść, wybiegła na ulicę, wprost przed pędzący samochód... Zginęła na miejscu... Ciagle o niej śnię i kiedy idę ulicą, czasami widzę dziewczynki podobne do niej. Czasami chcę którąś z nich wziąć w ramionach, jednak bliżej okazuje się, ze to nie ona... Zastanawiam się, jak by teraz wyglądała, jak się zachowywała. Mamy jeszcze trójkę dzieci i dzieki nim jakoś znoszę ten ból. Nie da się go uleczyć, ale ulgę przynosi mi myśl, że kiedyś się z nią spotkam...

Dodaj swoją odpowiedź