„Jutro” to pierwsza z siedmiu części bestsellerowego cyklu Johna Marsdena opowiadającym o inwazji na Australię. Na drugą część nie trzeba długo czekać – wydawnictwo Znak wyda ją już w czerwcu, czego ja straszliwie nie mogę się doczekać. Dlaczego? Zaraz się tego dowiecie. Czy możemy być pewni jutra? Wydawać by się mogło, że jak najbardziej. Żyjemy przecież, można powiedzieć, w cywilizowanych czasach, w czasach pokoju. Co miałoby nam grozić? Ellie, myśląca podobnie jak my zwyczajna nastolatka z niewielkiego australijskiego miasteczka, wraz z sześciorgiem przyjaciół planuje wycieczkę w góry. Chcą zapuścić się w niedostępne miejsce, kotlinę zwaną Piekłem, na temat której krążyła w ich okolicy pewna interesująca, nieco przerażająca opowieść. Szykowała się ekscytująca i pełna wrażeń wycieczka. I rzeczywiście taka była. Przyjaciół połączyła jeszcze silniejsza więź, w niektórych przypadkach również coś więcej. Roześmiani i szczęśliwi, powrócili do domu. Ale to już nie był ich dom. To był świat, jakiego nie znali. Świat, w którym obowiązujące dotąd reguły przestały istnieć. Ich miasteczko znalazło się pod władzą nieznanych sił, ich rodzice i przyjaciele zostali uwięzieni. Siódemka przyjaciół nie wiedziała, co się dzieje, co mają robić. Poddać się? Ukryć?... Mogli też walczyć. Nie godzić się na niewolę. Próbować odzyskać utracone realia, dotąd tak normalne, zwyczajne, że aż nudne. Jednak w czasach wojny, które nastały, tak im drogie. Na naszych oczach bohaterowie uczą się żyć w nowym świecie. Uczą się przetrwania, przeżycia. Każdy ruch, najmniejsze posunięcie, muszą planować tak, aby nie zostać pojmanym czy też po prostu zabitym. Dotąd każdy z nich był nastolatkiem takim jak my, troszczącym się o dom, o oceny, zajmującym się swoimi miłostkami, oddającym się swoim zainteresowaniom. Dziś muszą przeciwstawić się prawdziwemu złu, rozpoczynają partyzancką wojnę. Czy mają szansę odzyskać wolność?
Tak, jest na faktach autentycznych