Napisz list do kolegi z Antylopy "Sachem".

Teksas 22.listopada.2007r.
Drogi Marcinie!

Piszę do Ciebie ten list, aby podzielić się z Tobą moimi wrażeniami z ostatnich dni, oraz podziękować Ci za twoje listy do mnie.
Jak pisałam wcześniej, wybrałam się niedawno na wycieczkę do Antylopy, która znajduje się niedaleko domu mojej cioci do której przyjechałam. Jest to miasto położone w Teksasie, powstałe na gruzach dawnej Chiavatty, którą piętnaście lat temu zamieszkiwało indiańskie Plemię Czarnych Wężów. Indianie nie mieli dobrych stosunków z Niemcami, którzy osiedlali się niedaleko ich. Ciągle toczyli ze sobą wojny podjazdowe. Pewnego dnia mieszkańcy trzech niemieckich osad Berlina, Grundenau i Harmonii zebrali się na naradę wojenną i w nocy zaatakowali na śpiącą Chiavattę. Przeżyło tylko kilkunastu wojowników, którzy byli w tym czasie na polowaniu, lecz później i tak ich złapano i zabito, oraz dziesięcioletni chłopiec i starszy pan.
Dziś w Antylopie o niczym innym się nie mówi niż tylko o cyrku, który ma dziś odwiedzić miasto. Wszyscy mieszkańcy są z tego powodu bardzo dumni, bo jak wiadomo cyrki nie przyjeżdżają do byle jakich miast, przez co osadnicy poczuli się bardzo wyróżnieni. Nie było tu chyba osoby która nie mogłaby się doczekać na przyjazd artystów. To pierwsze takie widowisko od założenia miasta. Każdy chciał odpocząć po ciężkim dniu pracy i zasięgnąć choć odrobinę rozrywki idąc na pokaz cyrkowców z trupy Hon. M. Dean? a .
Wyczekiwana godzina wreszcie nadeszła i pod wielkim namiotem zebrały się tłumy, które przepychały się by wejść do środka. Kiedy już każdy był na miejscu i zrobiło się mniej gwarno zaczęły się występy. Pierwszym punktem programu był spacer po drucie w wykonaniu Czerwonego Sępa, nie wywołał on na mnie większego wrażenia, bardziej oczekiwałam, tak jak reszta przybyłych, występu Sachema. Z niecierpliwością, ale uważnie obejrzałam punkt drugi, w którym to popisywała się bardzo ładna tancerka Lina. Wszyscy klaskali i podśpiewywali w rytm głośnej muzyki. Numer dwa minął szybko i wszyscy oczekiwaliśmy na występ wodza, z ust do ust przebiegał tylko jeden wyraz ?Sachem?. Nagle snop czerwonego światła padł od strony wejścia i byłam przekonana, że zaraz pojawi się ostatni z Plemienia Czarnych Wężów, lecz ku mojemu zdziwieniu na arenę wszedł nie Indianin o którym było tak głośno tylko dyrektor cyrku. Chciał nas osobiście prosić o spokój i ciszę w czasie występu Sachema, ponieważ jak to ujął dyrektor ?wódz jest nadzwyczaj rozdrażniony i dzikszy niż zwykle?. Wszyscy potraktowali bardzo poważnie słowa Hon. M. Dean ? a, na sali zapadła ogromna cisza. Wtedy dyrektor zszedł z areny głównej. Usłyszałam głośny świst jakby ze stajni i na arenę dumnie wkroczył Sachem. Był ubrany w płaszcz z białych gronostajów, na jego głowie powiewały pióra. Był uzbrojony, bowiem miał
topór i nóż do skalpowania, w ręku trzymał długi drąg, który pomaga złapać równowagę podczas chodzenia po drucie. Moją szczególną uwagę zwróciły jego oczy. Wydawały się być obojętne ale zarazem złowrogie. Widziałam na twarzach ludzi lęk. Zatrzymał się na środku sceny i krzyknął - ?Herr Gott!?- to okrzyk Czarnych Wężów. Dyrektor podszedł do wodza i szepnął mu coś do ucha, jakby chciał go uspokoić. Namowa najwyraźniej poskutkowała, ponieważ chwilę potem Sachem kołysał się już na jednym z drutów. Patrząc w naftowy żyrandol jak w obraz postępował krok po kroku na przód. Wydawał się być coraz bardziej groźny. Gdy znajdował się już na drugim końcu drutu, stanął i zaczął śpiewać pieśń wojenną w języku niemieckim. Śpiewał z wielkim zaangażowaniem tak, jakby na nowo przeżywał historię swojego plemienia. Wszyscy byli wpatrzeni w niego i wsłuchiwali się w słowa wodza ze strachem i niepewnością. W pewnym momencie trochę się wystraszyłam gdy Czarny Wąż wskoczył na jednego z drewnianych kozłów i uniósł drąg, który trzymał w ręce do góry tak, jakby chciał nim strącić żyrandol i spalić cyrk. Niespodziewanie jednak z niego zeskoczył i zniknął. Wszyscy zastanawiali się - Co teraz będzie? Co on zrobi? ? raptem powrócił z blaszaną miską i prosił o datki. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Wszyscy byli pewni, że będzie chciał się zemścić, a okazało się, że to tylko gra. Wszystko był wyreżyserowane. Po chwili miska była pełna. Każdy dał dolara, czy dwa. Sama także go wspomogłam podchodząc do niego i wrzucają do miski papierowy pieniądz. Niestety, musiałam już wracać. Słyszałam jednak, że po występie Sachem pił w barze piwo i jadł knedle. Długo po jego wyjeździe plotkowano na jego temat. Wydaje mi się, że Antylopa przez długi czas będzie żyła tym dniem i występem Czarnego Węża. Zyskał on tu naprawdę wielkie uznanie, szczególnie u kobiet.
Bardzo żałuję, że nie mogłeś być tutaj ze mną. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Serdecznie Cię pozdrawiam.

Agnieszka

Dodaj swoją odpowiedź