"Przygody Tomka Sawyera" streszczenie.
Mark Twain
„Przygody Tomka Sawyera”
I. Streszczenie.
Rozdział 1.
Tomek był sierotą, razem za swoim przyrodnim bratem Sidem mieszkał u ciotki Polly. Przysparzał spokojnej, prostolinijnej kobiecie wielu zmartwień, ciągle coś psocił. Pewnego razu spotkał w swoim miasteczku, Saint Petersburg, nieznajomego, elegancko ubranego chłopaka, z którym wdał się w bójkę.
Rozdział 2.
Tomek za karę miał w sobotę malować płot. Za wszelką cenę chciałby pobiec z chłopcami nad rzekę, ale, niestety, przed nim czerniły się sztachety. Nagle wpadł na wyborny pomysł. Zaczął udawać przed Benem Rogersem, że malowanie to największa przyjemność i z dużym ociąganiem oddał zaintrygowanemu koledze pędzel. Potem pozwalał zasmakować tej przyjemności następnym chłopcom, a sam siedział spokojnie w cieniu drzewa i jeszcze zbierał podarki za swoją łaskawość.
Rozdział 3.
Ciotka była zdumiona efektami pracy Tomka. W nagrodę dała mu piękne jabłko i pozwoliła iść się bawić. Armia Tomka pokonała armię dowodzoną przez Joego Harpera. W drodze powrotnej do domu chłopiec wpadł w zachwyt na widok nieznajomej dziewczynki, która nieoczekiwanie rzuciła mu stokrotkę.
Rozdział 4.
Za nauczenie się na pamięć kilku wersów Biblii kuzynka Mary podarowała Tomkowi scyzoryk. Niestety, potem nadeszły chwile przykre – mycie i wkładanie niedzielnego ubrania. W kościele chłopiec nerwowo oczekiwał na swoją nową ukochaną. Kiedy się pojawiła, imał się różnych sposobów, byle tylko zwrócić jej uwagę: szturchał kolegów, ciągnął ich za włosy, robił rozmaite miny. Nieoczekiwanie pokazał stosowną liczbę kolorowych karteczek, które wykupił wcześniej od kolegów, i domagał się należnej za nie nagrody, czyli Biblii. Przeżył chwilę prawdziwego szczęścia, gdy sędzia Thatcher, ojciec ukochanej – jak się okazało – gratulował mu wiedzy i wytrwałości. Niestety, sędzia spytał o imiona pierwszych apostołów. Tego Tomek nie mógł wiedzieć.
Rozdział 5.
Tomek nudził się na niedzielnym kazaniu. Jedyną rozrywkę stanowiło obserwowanie chrząszcza i pudla.
Rozdział 6.
Nadszedł poniedziałkowy ranek i trzeba było iść do szkoły. Tomek z nadzieją doszukiwał się objawów jakiejś choroby. Niestety, nic mu nie było. Zaczął mimo to rozpaczliwie jęczeć, przecież mógł mieć martwicę skaleczonego palca. Ciocia jednak nie dała się nabrać na te cierpienia, za to wyrwała mu ruszający się ząb.
W drodze do szkoły Tomek spotkał ulicznika i łobuza, Huckleberry`ego Finna. Huck niósł zdechłego kota – znakomite lekarstwo na brodawki (jak twierdził), trzeba tylko wiedzieć, jakie wypowiedzieć zaklęcie. Nocą obaj mieli pójść na cmentarz i wypróbować tę metodę.