Recenzja sztuki teatralnej - „Testament Psa”

Do teatru wybieram się bardzo chętnie. Zwłaszcza na lekkie sztuki takie jak „Testament Psa”. Reklamowaną ją wcześniej jako okazję do zobaczenia samych siebie. To prawda. Testament Psa to opowieść o dzisiejszym świecie, w którym żądzą pieniądze, seks i sława.

Akcja rozgrywa się podczas wiejskiego wesela. Testament tytułowego bohatera to narzędzie zbrodni w rękach niejakiego Grilla. Wspomniana postać szykuje zemstę w stosunku do swoich pracodawców. Grillo planuje tym samym wyładować się za lata niesprawiedliwości i nędzy. Jego makiawelizm napędza całą historię. Na początku, przygody bohaterów wydają się nudne. Wydaje się, że dalszy tor wypadków można z łatwością przewidzieć. Przeciętny widz, który przekracza próg teatru z przekonaniem o jego „sztywniactwie” - może opuścić salę. Jednakże ekspozycja wydarzeń nie trwa długo. Sytuacja komplikuje się z minuty na minutę. Tym samym dochodzi wiele interesujących wątków. Zakończenie jest zaskakujące i burzliwe.

Obsada aktorów wydała mi się znakomita. Być może dlatego, że grane przez nich postacie posiadały barwne osobowości. Gra aktorów stała na dobrym poziomie. Wypowiadane kwestie były naturalne, a upadki realistyczne. W żadnej ze scen nie zaobserwowałem przesadzonej gry aktorskiej – co często ma miejsce w teatrze. Na pochwałę zasługuje modulacja głosu. Grillo podczas dwugodzinnej sztuki kilkakrotnie zmieniał nastrój co było jasne i czytelne. Dialogi były dobrze rozpisane. Trudno powiedzieć czy to zasługa pisarza, czy scenarzysty. Jednakże uważam, że „pseudorymy” Czika, zamiast rozbawić – zażenowały widownię. Propo żartów to jest ich wiele. Zarówno tych głupich wręcz naiwnych po głębsze dowcipy. Nie zostawiono suchej nitki na księżach, którzy są w sztuce synonimem łapówkarstwa i biurokracji.

Scenografia stała na wysokim poziomie. Jak już wcześniej wspomniałem, tłem wydarzeń jest wiejskie wesele. Na środku sceny stoi długi stół. Realistyczne, a zarazem niezwykle tandetne dekoracje wprowadzają nas w odpowiedni klimat. Aktorzy często wchodzą w interakcję z otoczeniem co dodaję ich ruchom naturalność i spontaniczność.
Nie spotkałem się jeszcze w teatrze z efektem „zdjęciowym”. Podczas wesela najęty fotograf zawzięcie uwiecznia imprezowiczów na kliszy. Aktorzy stają bez ruchu na kilka sekund, milknie muzyka i zmienia się światło. Prosty i niezwykle pomysłowy trick jest bardzo efektowny. W trakcie późniejszych wydarzeń lokacja zmienia się dynamicznie. Aczkolwiek (jak udało mi się zauważyć) dzieje się to przy minimalnym nakładzie pracy. Mimo wszystko uważam, że obsługa techniczna spisała się na medal.

Reasumując Testament Psa to bardzo dobra sztuka adresowana do szerokiej widowni. Gra aktorów i scenografia są świetne. Fabuła ciekawa i niecodzienna. Przedstawienie niesie ze sobą ważny przekaz – jest w nim zawarte nasze prawdziwe oblicze. Jeżeli nie wierzycie mi na słowo, udajcie się do teatru.

Dodaj swoją odpowiedź