Fikcyjny reportaż oparty na faktach: Derby Krakowa

Nic tak bardzo nie elektryzuje kibiców piłki nożnej w Małopolsce jak derby Krakowa pomiędzy Wisłą, a Cracovią. Mecz nazywany jest świętą wojną i wywołuje wielkie emocje. Na jeden z takich meczów postanowiłem wybrać się osobiście. Derby te były wyjątkowe, dlatego, że odbywały się w rocznice stulecia istnienia obu zespołów. Byłem naprawdę zachwycony z jaką wielką pasją kibice obu drużyn kibicowali swoim pupilom, ale jak to zwykle bywa nie obyło się bez burd. Kilkaset zniszczonych krzesełek, odpalone race rzucane w służby porządkowe oraz wielu rannych. Jednak mnie, kibica z Polski, taki widok nie zdziwił. Szok wywołało u mnie to, o czym dowiedziałem się kilka dni później po opuszczeniu Krakowa - jeden z kibiców Cracovii został zasztyletowany przez fanatyka Wisły.
Może najpierw wyjaśnię jednak 'szaremu' czytelnikowi dlaczego kibice Wisły i Cracovii po prostu się nienawidzą. Podstawowymi powodami są, jak w innych miastach, sukcesy jednych lub drugich (w tym przypadku Wisły), a także zwykła chęć pokazania wyższości drugim. Głównym powodem, jak opowiedział mi fan Cracovii, jest jednak to, że Wisła w czasie okresu PRL była klubem, na których mecze chodzili głównie milicjanci, a także byli oni członkami klubu. Kibole Cracovii nienawidzący policji nazwali więc fanklub swojego klubu AntyWisła i od wielu lat walczą, i to dosłownie, z kibicami Wisły zwanymi 'Wisła Sharks'. Jednak mówiąc o skrajnych uczuciach trudno ocenić w pełni skąd się one biorą, więc w tym przypadku jest podobnie.
Pewnego dnia, po tym jak opadły emocje związane z Derbami, wybrałem się do ojca tragicznie zmarłego Michała, kibica Cracovii zasztyletowanego przez fanatyka Wisły Kraków kilka godzin po derbach. Lękałem się nieco reakcji na moją wizytę, jednak tata chłopaka ucieszył się na moja wizytę twierdząc, że wszyscy muszą dowiedzieć się jak wielką krzywdę robią sobie fanatycy obu ekip wyłącznie w imię wyższości jednego klubu nad drugim. Jak opowiedział mi pan Adam dla Michała dzień derbów był wyczekiwany przez wiele miesięcy. Kiedy wreszcie ten upragniony dzień nadszedł chłopak owinięty w szalik Cracovii, a także w czapce ukochanego zespołu, wyruszył na stadion. Pan Adam dodaje również, że jego syn był temperamentnym chłopakiem, ale nigdy nie uczestniczył w stadionowych burdach. Opowiada jednak dalej, że tego dnia atmosfera była naprawdę 'gęsta', wszędzie było mnóstwo policji, jednak to nie uchroniło jego syna przed gniewem kiboli rywala. Chłopak, udając się grzecznie, z poleceniami służb porządkowych, do domu został zaatakowany w parku Kościuszki przy ulicy Cichej. Uzbrojeni w noże trzej napastnicy widząc zmierzającego niedaleko nich kibica Cracovii nie omieszkali się tego wykorzystać. Zastawiając drogę Michałowi zapytali go, czy podepcze szalik Pasów (tak zwany jest klub Cracovii) w zamian będzie mógł przejść. Honor kibica nie pozwolił mu jednak tego uczynić, a więc odmówił wykonania polecenia, nie zdając sobie sprawy z grożącego mu niebezpieczeństwa. Nie mógł przecież domyślać się, że straci życie. Jedynie mógł zdawać sobie sprawę, że odmowa równa się z porządnym 'łupniakiem' ze strony bandytów. Niestety, będący pod wpływem alkoholu fanatycy Wisły ugodzili podwójnie nożem w klatkę piersiową Michała, o czym ze łzami w oczach mówi nam jego ojciec pokazując akt zgonu.
Życia dwudziestoletniemu kibicowi Cracovii już moim tekstem nie wrócę, chcę jednak zwrócić uwagę na to jaką głupotą jest walka pomiędzy kibicami, kiedy zagrożone jest ludzkie życie. Pytam się więc, choć sam nie wiem komu, jaki to wszystko ma sens? Jestem kibicem, więc sam rozumiem co to znaczy honor kibica, ale na litość boską, nie przyszłoby mi jednak do głowy, aby kogokolwiek zaatakować, a co więcej zabić i to tylko dlatego, że kibicuje innej drużynie. Apeluję więc, aby po takim incydencie fanatycy opanowali się i udowadniali wyższość jednych nad drugimi np. fantastycznym dopingiem i oprawą na stadionie, aby inni mogli bez strachu pójść na stadion i emocjonować się sportowym widowiskiem.

Dodaj swoją odpowiedź