"Stowarzyszenie umarłych poetów" - napisz kartkę z pamiętnika jednej z postaci - Neil Perry.

05.12.1959r.
Drogi pamiętniku, dziś rano po pierwszej lekcji (język angielski) pan Keating spytał mnie o to, czy rozmawiałem z ojcem tak, jak mi poradził, czyli o tym co czuję, o mojej pasji i miłości do teatru. Okłamałem go. Powiedziałem, że rozmawiałem z nim, że mu się to nie spodobało, ale w końcu wyraził zgodę na mój udział w przedstawieniu. Dodałem także, iż sądzę, że będę mógł dalej zajmować się aktorstwem, pod warunkiem dobrych wyników w nauce. Było mi smutno i przykro, że okłamuję jedną z nielicznych osób, które mnie rozumieją, ale uważałem, że nie mam wyjścia. Nie potrafiłem nawet spojrzeć w oczy mojemu ulubionemu nauczycielowi. Wieczorem w szkole Hanley Hall rozpoczęło się przedstawienie. W drugim akcie wyszedłem na scenę. Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłem i usłyszałem to oklaski kandydatów „Stowarzyszenia umarłych poetów”, oraz Keatinga. Poczułem tremę, lecz zaraz, gdy tylko zacząłem swoją kwestię, trema minęła, zastąpiło ją uczucie wolności, swobody i radości, że robię coś co kocham, coś w czym jestem naprawdę dobry. W następnym akcie zszedłem ze sceny, ale obserwowałem widownię zza dekoracji. Wtedy zobaczyłem ojca, który stał przy samym wejściu do auli. Serce zabiło mi mocniej, przestraszyłem się, lecz musiałem się opanować, gdyż zaraz miałem wejść ponownie na scenę. Stanąłem samotnie przed widownią, spojrzałem na ojca i wygłosiłem ostatnią kwestię. Nie widziałem jego twarzy, gdyż stał zbyt daleko, lecz w wyobraźni już widziałem wściekłą, pogardliwą i groźną twarz. Gdy przedstawienie się skończyło, zabrzmiały oklaski i wiwaty, następnie wszyscy aktorzy zeszli z podium do rodzin i przyjaciół. Widziałem kolegów, krzyczeli coś do mnie, gratulowali, lecz jedyną osobą, na którą zwróciłem uwagę, był ojciec. Podszedł do mnie i zaczął prowadzić mnie do samochodu. Po drodze widziałem zdziwionego pana Keatinga i kolegów ze smutkiem patrzących na mnie. Wsiadłem do auta i ruszyłem razem z nim do domu. Czułem rozpacz, miałem łzy w oczach, przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.
W domu czekała moja mama. Gdy tam dojechaliśmy, ojciec oznajmił mi, że wypisze mnie z Akademii Weltona i zapisze do jakiejś akademii wojskowej, potem pójdę na Harvard i zostanę lekarzem. Zacząłem mówić, że to dla mnie jeszcze jakieś dziesięć lat nauki, że nie chcę zostać lekarzem tylko aktorem, to moje marzenie, ale on nie słuchał. Wyszedł z pokoju, a za nim wyszła zapłakana mama.
Rodzice poszli już spać, a ja zakradłem się do gabinetu ojca i usiadłem przy jego biurku. Zacząłem myśleć o tym, jak zaplanowano mi całą przyszłość i nie ma w niej miejsca ma moje marzenia o byciu aktorem. Dlaczego oni nie rozumieją mojej pasji, moich uczuć? Tego, że zamiast leczyć chcę poświęcić życie sztuce, jaką jest aktorstwo. Chcę bawić i rozśmieszać, lub doprowadzać publiczność do łez. Ale to nie wchodzi w grę. Jak mogą to robić swojemu jedynemu synowi? Dlaczego pan Keating rozumie moją radość i zamiłowanie do teatru, a ludzie, którzy są mi najbliżsi, nie?
Drogi pamiętniku, już zdecydowałem. Znalazłem tylko jedno wyjście z tej okropnej sytuacji. Nie chcę tego robić, ale nie ma innego rozwiązania. Boję się, nie wiem, co się potem stanie, gdzie się znajdę. Wierzę jednak, że gdziekolwiek potem pójdę, będzie tam lepiej niż tutaj. Zaraz otworzę górną szufladę biurka, w której jest klucz do szuflady poniżej. W niej jest broń ojca. To ostatni wpis w tym pamiętniku, a jeżeli wy- mamo i tato go przeczytacie, mam nadzieję ,że jego treść wyjaśni wam, dlaczego popełniłem samobójstwo.

Dodaj swoją odpowiedź